Nieustannie jesteśmy poddawani najrozmaitszym bodźcom. Żyjemy w ciągłym napięciu. Gonimy za coraz to nowymi rzeczami. Świat zewnętrzny stawia przed nami coraz to nowe wyzwania. Kiedy mamy już tego dosyć, zaczynamy myśleć o jakimś wyjeździe, urlopie lub choćby długiej wycieczce do lasu. Niektórzy wyjeżdżają nawet do Indii, żeby na jakiś czas odciąć się od zgiełku świata w jakimś aśramie.
Tymczasem joga uczy nas, że uspokojenia trzeba raczej poszukiwać w samym sobie, a nie zewnętrznej rzeczywistości. Droga, którą przebywamy dzięki praktyce jogi nie jest mierzona w kilometrach. Podróże nie są niczym złym, podobnie jak poszukiwanie odosobnienia, ciszy, czy pragnienie spędzania czasu na łonie natury. Ale żadna z tych aktywności nie przyniesie wewnętrznego spokoju, jeśli nie zmieni się sam podróżujący. Jak to trafnie zauważył Allan Watts, nauczyciel duchowy, popularyzator filozofii Wschodu na Zachodzie: „Jedyny ZEN, jaki znajdziesz na szczytach gór, to ten, który tam sam przynosisz.”