„Jeśli chcesz iść trochę szybciej, zwolnij!” W tym powiedzeniu jest sporo prawdy. W codziennym życiu, ale także czasem podczas praktyki jogi skupiamy się na celach, które chcemy osiągnąć. Założenie pełnego lotosu, stanie na głowie, stanie na przedramionach, na rękach, założenie lotosu podczas stania na rękach … każdy ma jakieś swoje fiksacje. Nie ma się zresztą co dziwić, w takiej właśnie kulturze żyjemy – kulturze dążenia, starania się, zdobywania, przekraczania granic. Jednak zmęczony umysł i wyczerpane ciało niespecjalnie pomaga w realizowaniu naszych pragnień.
Czasem, szczególnie gdy czujemy taką potrzebę, warto, zwolnić, zanurzyć się w teraźniejszości słodkiego nic-nie-robienia. Dać zadziałać mocy relaksu. Z upływem czasu coraz bardziej doceniam wartość odpuszczania, dawania sobie wolnego dnia, kreowania przestrzeni na pozornie tylko bezcelowe eksperymenty. Niekiedy mam wrażenie, że moja podróż przez jogę w coraz większym stopniu zaczyna odbiegać od utartych szlaków i tras opisanych w fachowych przewodnikach. Lubię nieoczekiwane objazdy, zaskakujące detoury, niezaplanowane postoje. Dają mi czas na regenerację, spojrzenie na przebytą trasę nowym okiem, a także – po jakiejś chwili – więcej zapału i energii do dalszego podróżowania, także tego zgodnego z przekazem profesjonalnych przewodników. Postój jest nieodłączną częścią każdej, nawet najbardziej fascynującej drogi.
Dużo relaksu wszystkim w sierpniowe upały
Na zdjęciu zanurzam się w relaksie w mojej ulubionej Prasanna Virupaksha Temple podczas wyczerpującego zwiedzania kompleksów świątynnych w Hampi (Karnataka).