Zachodnia kultura ma tendencje do podporządkowywania sobie świata. Zasoby naturalne, lasy, zwierzęta, krajobraz – to wszystko wykorzystujemy do realizacji swoich potrzeb, czasem być może uzasadnionych, ale często także bardzo wydumanych. Chętnie obsadzamy się w roli władcy natury, pana wszystkich stworzeń, nie zwracając uwagi na cierpienie i nieodwracalne zniszczenia, które powodujemy.
Pewnie dlatego czasem z poczuciem pewnej wyższości lub rozbawieniem obserwujemy szacunek czy nawet cześć, jaką otaczane są krowy w Indiach. Sam zwrot „święta krowa”, który wszedł do naszego codziennego języka niesie z sobą zresztą konotacje jakiś niezasłużonych przywilejów. Tymczasem ten oparty na wielowiekowej tradycji szacunek dla krów ma, oprócz praktycznego, także symbolicznym wymiar. Można powiedzieć, że przejawia się przez niego jakaś bardzo pierwotna łączność z naturą, dzięki której możemy żyć, ale właśnie dlatego, że jesteśmy od niej zależni, powinniśmy otaczać ją troską. „Krowy są nasze, a my jesteśmy ich” – pisze Mahābhārata (13.77.23).
Na zdjęciu szczęśliwe, święte krowy na plaży w Morjim, Goa.