Często podkreśla się terapeutyczne znacznie praktyki jogi. I pewnie coś w tym jest. Regularna praktyka jogi może korzystnie wpływać na nasze zdrowie, wzmacniać i uelastyczniać ciało, przynosić uspokojenie rozbieganemu umysłowi. Z drugiej strony przekonanie o korzystnych skutkach praktyki może przekształcić się w dosyć uproszczony pogląd, że joga jest dobra na wszystko, że istnieje jakaś magiczna siła praktyki, że wystarczy wejść na matę i zrobić jakąś określoną sekwencję asan, żeby pozbyć się problemów zdrowotnych i uleczyć psychikę.
Tymczasem wielcy nauczyciele, którzy z powodzeniem stosowali jogę jako narządzie terapii zdrowotnej podkreślali konieczność indywidualnego podejścia do problemów ucznia, długotrwałej pracy z nim i dobrego zrozumienia jego potrzeb. „Kiedy ktoś przychodzi dziś do mnie po tych wszystkich latach, a uczę już 39 lat, (…) to pomimo tego całego doświadczenia nie znam odpowiedzi, dopóki nie poznam osoby, dopóki nie zacznę z nią pracować. Nie wiem co jest możliwe, nawet jeśli jest to zwykły ból głowy.” Mówił syn Krishnamacharyi i wielki nauczyciel jogi, TKV Desikachar w wywiadzie „Science, Medical Conditions and Yoga as a Therapy”.
W jodze nie ma żadnych uniwersalnych rozwiązań, patentów, które sprawdzają się w stosunku do każdego lub nawet większości. Nie ma także terapii jogą, która będzie dobra dla wszystkich i na wszystko.