Niekiedy miewamy skłonności do nadmiernego komplikowania. Marzymy o zrobieniu jakieś trudnej pozycji i z uporem, krok po kroku dążymy do tego, żeby niemożliwe stało się osiągalne. Zapisujemy się na specjalne warsztaty, wymyślamy nowe sekwencje. Staramy się być coraz silniejsi i coraz bardziej elastyczni. Pracujemy na macie z pocie czoła, z uporem i determinacją, prawie jak byśmy byli zatrudnieni w jakiejś korporacji „Joga SA”. I nie musi być w tym od razu coś złego. Może nasza praktyka po prostu odzwierciedla naszą mentalność? Może w kulturowym DNA współczesnego człowieka jest takie właśnie komplikowanie, dążenie do jakiegoś celu i przekraczanie go? Pewnie tak długo, jak nie tracimy przy tym radości praktyki i nie robimy sobie krzywdy, wszystko jest OK. Ale czasem może warto przypomnieć sobie, że w gruncie rzeczy joga jest bardzo prosta. „Powinno się praktykować asany dla stabilności [ciała i umysłu], aby unikać chorób oraz by uzyskać lekkość ciała” – pisze Haṭhapradīpikā 1.17b. Trudno bardziej zwięzłą definicję tego, po co tak naprawdę rozwijamy matę do jogi.
designecologist